niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział IX

Uważał, że kobiety w żadnym wypadku nie powinny pracować w policji. Jego niechęć brała się przede wszystkim z tego, że kiedyś, jako młody adept w szkole policyjnej, doświadczał ze strony, niejednokrotnie młodszych albo dużo mniej postawnych niż on, koleżanek, przykrych upokorzeń, które w jego mniemaniu, były oczywiście jawnie niesprawiedliwe.
 Pewnego razu, pamiętał to do dziś, komendant postanowił przeprowadzić dość wymagający test sprawnościowy, na podstawie którego mieli później zostać przydzieleni do odpowiednich jednostek na praktyki. Pełen młodzieńczych ideałów, postanowił, że zrobi wszystko, żeby dostać się do ekskluzywnej jednostki wywiadowczej z Lublany, która zajmowała się śledztwami międzynarodowymi. Od dzieciństwa marzył przecież o tym, żeby zostać słoweńskim Sherlockiem Holmesem, a teraz miał ku temu jedyną w swoim rodzaju okazję.
Tor przeszkód pokonał bez problemu (warto wspomnieć, że nie przeszkadzał mu jeszcze wtedy zwisający brzuch). Nie zawahał się ani razu, nawet podczas ścianki wspinaczkowej, na której zazwyczaj podczas ćwiczeń kręciło mu się w głowie, bo odkąd pamiętał zmagał się z dość silnym lękiem wysokości. Minuta, piętnaście sekund. Był pewien, że jest nie do pokonania, a staż ma już w ręku. Oczami wyobraźni widział siebie u boku samego prezydenta, od którego przyjmował gratulacje za pomoc w rozbiciu największej grupy przestępczej na Bałkanach. I wtedy… „Katja Novak – minuta, czternaście sekund. Gratuluję”. Myślał, że oszaleje. Pokonała go dziewczyna. Na dodatek blondynka. Czy mogło być coś bardziej upokarzającego niż ta jedna sekunda ?

Siedział teraz wygodnie przy swoim biurku na komisariacie w Kranjskiej Gorze, przyglądając się uważnie nieskreślonym jeszcze literkom, lecz kiedy przypomniał sobie tamten dzień, zaczął nerwowo przygryzać ołówek. Zawsze wspomnienie Katji, uśmiechającej się głupkowato do komendanta, przyprawiało go o palpitacje serca.
Niechętnie spojrzał na raport z przesłuchania, który zostawiła mu Anna. Znowu kobieta. Czy nie mogli mu przysłać chłopaka, tak jak o to prosił ? Przekazałby mu całą swoją cenną wiedzę i doświadczenie, a tak…

PRZESŁUCHANIE Z DNIA 15 MARCA BR.
(sprawa zaginięcia Lany Kosir;
materiał dowodowy nr 12)

Proszę się przedstawić i powiedzieć, czym się pani zajmuje ?
Ja… Czy ja muszę ?
Tak. Wymaga tego instrukcja z zarządzenia Komisarza Głównego Policji z dnia 23 marca 1998r. Pani dane nie będą ujawnione, muszą jednak znaleźć się w odpowiednich raportach.
Jessica Clavel. Ja…nie pracuję nigdzie na stałe.
Nie jest pani Słowenką ?
Nie. Urodziłam się we Francji.

Ta cholerna Francja będzie  mu się śnić po nocach. Chciał się tam kiedyś nawet wybrać na wakacje, ale w ostatniej chwili zrezygnował, bo przeważył w nim lęk przed podróżą samolotem. Oczywiście wszystkim mówił, że to biuro podróży nie dopełniło formalności i jego lot odwołano.

Od kiedy mieszka pani w Słowenii ?
<cisza>
Przepraszam, mam powtórzyć pytanie ? Od kiedy mieszka pani w Słowenii ?
<cisza>

„Nielegalna imigrantka” – pomyślał. Na miejscu Kos bardziej by ją przycisnął, ale inspektorka uparła się, że to ona przesłucha tę kobietę. Poza tym miał wtedy inne rzeczy na głowie. Na przykład ciepłe pączki…

Dobrze… W takim razie proszę powiedzieć, czy znała pani zaginioną ?
Nie.
Czy rozmawiała z nią pani kiedyś ?
Nie.
Skąd w takim razie ma pani ten przedmiot ?
[Świadek przyniosła na komisariat okrągłą przypinkę o średnicy 4 centymetrów, z napisem „Je meprise mon existence”]
Znalazłam.
A skąd pewność, że należy do zaginionej ?
Nie mówiłam, że jestem pewna.
Ale przypuszcza pani tak, prawda ?
<cisza>

                W tym momencie zrozumiał, że dobrze zrobił, wybierając ciepłą przekąskę zamiast sali przesłuchań. Przecież ta kobieta była nienormalna. Dawno by ją wyprosił, mówiąc, że tylko utrudnia pracę policji, skoro nie umie normalnie odpowiadać na pytania. Ale Kos najwidoczniej nie chciała się poddać za szybko.

Czy może pani powiedzieć chociaż, gdzie znalazła pani tę przypinkę ?
Znalazłam, to znalazłam. Mogę ją po prostu zabrać i sobie pójść.
Proszę poczekać. Ten napis jest po francusku, tak ? Może pani powiedzieć co to znaczy ?
Gardzę życiem.

                „Pełne optymizmu młode pokolenie” – pokręcił głową. –„Co za głupoty…”

Kojarzy się pani z czymś to hasło ?
Nie.
Na pewno ?
Chciałam to tylko tu przynieść, a teraz pani wypytuje mnie o rzeczy, o których nie chcę… to znaczy, nie mam pojęcia. Czy mogę już sobie pójść ?
Oczywiście. Proszę tylko zostawić swój numer telefonu naszej sekretarce. Możemy mieć do pani jeszcze jakieś pytania.
Nie mam telefonu. Do widzenia.

                Z tego co wiedział, dziewczyna faktycznie nie zostawiła Evie żadnego adresu ani numeru. Wybiegła z komisariatu i tyle ją widzieli. 
                Nik Horvat pomyślał, że tracą tylko czas. W końcu co mogła znaczyć głupia przypinka, co do której nie mieli żadnej pewności, że należała do Lany Kosir ?


***

                - Z czego wy się do cholery śmiejecie ? –patrzyła na niego groźnie i miał wrażenie, że ma ochotę wylać na jego koszulkę zawartość swojego kubka.
                -Anna, posłuchaj –starał się opanować śmiech. –Peter postanowił zrobić mi miłą niespodziankę i przyjechać, ale jak widzisz –dotknął palcem nosa brata, na co ten skrzywił się i uderzył go w rękę –musiałem trochę, hmm… poprawić jego naturalną urodę.
                -Faceci –przewróciła oczami. –Dobra, nieważne. Przyjechałam tu po laptop Lany.
                Widział, że Peter nie nadąża. W końcu skąd miał wiedzieć, że paradował w ręczniku akurat przed miejscową panią inspektor.
                -Anna jest policjantką, braciszku –popatrzył na jego zdziwioną twarz z uśmiechem, po czym przeniósł wzrok na siedzącą naprzeciwko niego dziewczynę. –Przecież mówiłem, że nie działa.
                -Wiem. Ale rozmawiałam z informatykiem i… -przerwała. –Z resztą nie muszę ci się tłumaczyć. Przyniesiesz go, czy mam to zrobić sama ?
                Czuł, że jest na niego zła. I to nie tylko za dzisiejszy poranek… Sam zdawał sobie sprawę, że nie jest do końca fair wobec niej ani nawet wobec samego siebie. Udawał wyluzowanego, głównie ze względu na Petera, choć w głębi duszy dalej miał ochotę uciec z tego głupiego wzgórza i nigdy więcej tutaj nie wracać.
                -Do kiedy zamierzacie tu zostać ? –zapytała, kiedy położył przed nią komputer.
                -Prawdopodobnie do zawodów w Planicy.
                -Czyli ? –widział, jak Peter podniósł brwi ze zdziwienia. Sam zastanawiał się, czy Anna w tym momencie żartuje czy przyleciała tu z innej planety. Cała Kranjska Gora mówiła przecież o lotach na Velikance.
                -Czyli jeszcze jakieś 5 dni.
                -Aha –nad czymś się zastanawiała. –Czy mogę mieć w takim razie prośbę ?
                -Jasne –zdziwił się trochę, ale pomyślał, że jeśli może się do czegoś przydać i pomóc Lanie, to dlaczego nie. –O co chodzi ?
                -Nie pokazujcie się w miasteczku za bardzo –jego zapał został zgaszony w ciągu sekundy. –Dziennikarze i tak już mają niezłą pożywkę, a my nie potrzebujemy kolejnej sensacji.
                Wstała i zaczęła się ubierać. Cene widział, że ma przemoknięte buty, bo kapała z nich woda, ale nie miał ochoty proponować jej, że ją podwiezie. W końcu sama kazała siedzieć im w domu.
Kiedy schylała się po torebkę, coś wypadło jej z kieszeni.
                -Anna, co to ?
                -Nie twoja sprawa –podniosła szybko okrągły przedmiot i chwyciła za klamkę.
                -Poczekaj ! Widziałem już to.
                Zatrzymała się.
                -Gdzie ?
                -Chodź, pokażę ci.


Dziś krótszy niż ostatnio, ale jestem zadowolona :)
Mam nadzieję, że się nie zawiedliście. 
Buziaki ;*

7 komentarzy:

  1. Hej :)
    Jak zwykle mnie pozytywnie zaskakujesz!
    Z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawej :)
    Dlaczego musiałaś zakończyć w takim momencie? :D
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiesz jak trudno było czekać całą 1 serię, żeby to przeczytać... Jak zawsze świetne! Czekam do wtorku. :) Zostało nam 4 dni :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Męski szowinizm nie zna granic. Pomijając powody, które z resztą w jego przypadku są śmieszne. Oczywiście żadna to nowość, This is a man's world - śpiewał Charles Brown i niestety w 2016 to nadal jest aktualne... Ehh
    Super, że Anna dowie się czegoś przypadkiem, bo jak nazwać ostatnią scenę. No i bracia Prevc. Nie zawodzą, kiedy już się pojawiają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ah, męskość i ich wielkie ego *wywraca oczami* oni nigdy nie przestają...
    ta laska, co zjawiła się w sali przesłuchań tak piekielnie mnie zastanawia. myślałam, ze chociaż ona coś pomoże...
    oh, Prevcowie jacy żartownisie xd
    pardon, co. co to za rzecz??? i jak ja mam zaczekać do wtorku na wyjaśnienie tego??? ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawieźć się? Absolutnie!!!! Jak zawsze świetnie 👌 chcę przewrócić kartkę i czytać!!! Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. 2. Ten, w którym Peter wybiera wyzwanie.
    http://last-goodbyye.blogspot.com/
    Zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń