czwartek, 24 marca 2016

Rozdział XV

                Znieruchomiał…
                Naprzeciwko niego stał mężczyzna. Wyglądał na dużo starszego od Ceneta. Skóra na jego twarzy była zniszczona i zżółknięta, prawdopodobnie przez papierosy, a może też inne używki. Mrocznego charakteru dodawał mu długi, czarny płaszcz, który sprawiał, że nieznajomy wyglądał jakby przed chwilą urwał się z planu filmowego niskobudżetowego horroru.
Patrzył na skoczka wypuszczając powoli dym z płuc. Jego gęste, czarne brwi zastygły na moment w wyrazie zdziwienia, po czym odezwał się niskim, gardłowym głosem:
-Znałeś ją ?
Cene nie był pewny, o kogo dokładnie mu chodzi. Nagle jednak przed oczami stanęła mu fotografia, którą dostał od pani Kosir. Czy to możliwe, żeby ten czarny płaszcz …
-Byłeś na tym zdjęciu!
-Słucham ? –dopiero teraz Cene usłyszał wyraźnie obcy akcent.
-Co tutaj robisz ?
-Mógłbym cie zapytać o to samo –znów zaciągnął się papierosem po czym rzucił niedopałek na śnieg. –Mieszkasz u Lany, prawda ?
Cene bezgłośnie przełknął ślinę. Skąd ten dziwny typ wiedział o Wzgórzu Noworocznym ? Nigdy wcześniej nie widział go w okolicy. Śledził go ?
-Przeszkadza ci to ? –nie chciał dać po sobie poznać, że żołądek zaciska mu się ze strachu.
-Nie, no co ty stary –wykrzywił dziwnie twarz, próbując się chyba uśmiechnąć. –Znałem ją z dobrych lat i jak usłyszałem, że zaginęła to wsiadłem w samochód i przyjechałem.
-Przecież ona zaginęła prawie miesiąc temu –spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem. Dalej coś mu tutaj nie pasowało. Przyjechał niby do Lany, ale teraz stał obok Velikiego Slapu, kilka dni po śmierci tej drugiej (z nadmiaru emocji nie mógł sobie przypomnieć jak miała na imię), popalając sobie spokojnie kolejnego papierosa.
-Z Paryża trochę tu daleko – pokazał swoje żółte zęby. –Musiałem jeszcze pozałatwiać kilka spraw po drodze. Tak w ogóle to jestem Julien –wyciągnął do Ceneta rękę.
-Cene.
-Mogę u ciebie przekimać ?
-Słucham ? –miał nadzieję, że się przesłyszał. Co prawda domek nie był jego, a Julien pewnie znał Lanę dużo lepiej niż on, ale wpuszczanie pod dach podejrzanego typa wydawało się Cenetowi nie najlepszym pomysłem.
-No wiesz, robi się ciemno –czyli jednak dobrze zrozumiał. –Zostawiłem samochód pod domem Lany. W zasadzie to nie miałem zamiaru zostawać w tej dziurze, ale teraz dojechałbym do Lublany w środku nocy. Wszystko będzie pozamykane.
Skoczek zaczął się zastanawiać, gdzie Francuz nauczył się mówić po słoweńsku. Musiał przyznać, że za równo gramatykę jak i słownictwo miał opanowane do perfekcji. Zdradzał go tylko prowansalski akcent, przez który, nienaturalnie dla słoweńskiego, przeciągał "r".
-Chodź –powiedział i odwrócił się plecami do nieznajomego, podążając ścieżką w dół. Coś w środku podpowiadało mu, że robi błąd…

Julian rozglądał się ciekawie po salonie, choć –nie wiedzieć dlaczego –Cene był pewny, że mężczyzna nie jest tutaj po raz pierwszy. Od czasu do czasu chwytał do rąk przedmioty należące do Lany lub jej dziadków, przyglądał się im przez chwilę, po czym starannie odkładał na miejsce. Sprawiał wrażenie jakby czegoś szukał, choć nie chciał dać tego po sobie poznać. W końcu usiadł obok Ceneta na kanapie i otworzył puszkę z piwem, którą przyniósł wcześniej z samochodu.
-Nie masz jakiś szklanek ? Nie lubię pić prosto z puszki.
-Zaraz przyniosę.
W kuchni Cene spojrzał na telefon. Zastanawiał się czy nie powinien napisać do Anny. W końcu Julian byłby cennym świadkiem. Bo skoro był z Laną w Paryżu, to posiadał na pewno wiele informacji o jej życiu z okresu, o którym państwo Kosir nie chcieli mówić. Pomyślał jednak, że może przecież sam wypytać nieznajomego, a potem przekazać informacje pani inspektor. Na pewno będzie zadowolona. Może nawet bardzo… Uśmiechnął się pod nosem, zabrał szklanki i wrócił do salonu.
-Tak w zasadzie, to jak się poznaliście z Laną ? –podał Julianowi to, o co prosił i sam nalał sobie piwa. Francuz kupił akurat to, którego Cene nie lubił, ale postanowił, że z grzeczności się napije. Liczył, że znajomy Lany otworzy się bardziej, jeśli atmosfera między nimi nie będzie aż tak sztywna jak na początku.
-Była na kursie językowym w Paryżu –obracał w ręce szklankę. Cene zauważył, że ma bardzo zniszczone paznokcie. –W ramach studenckiego wolontariatu oprowadzałem jej grupę po Luwrze. No i jakoś tak się zgadaliśmy. Będzie ci przeszkadzać jak sobie zapalę ?
Dym papierosowy to była jedna z tych rzeczy, których Cene unikał jeszcze bardziej niż książek. Nie chciał jednak, aby Julian wychodził. Miał nadzieję, że uda się dowiedzieć czegoś więcej.
-Nie, spokojnie. Tylko chyba nie mam popielniczki…
-Poradzę sobie –wyciągnął papierosa i przysunął talerzyk, na którym leżały jakieś cukierki. Zrzucił je na stolik. –Lana się nie obrazi. Sama dymiła jak smok.
-Naprawdę ? – nie przypominał sobie, żeby dziewczyna kiedykolwiek przy nim paliła. Poza tym był wyczulony na smród papierosów, więc nawet gdyby robiła to w tajemnicy, po czasie na pewno by i tak się dowiedział.
-Może ostatnio już nie. Dawno się nie widzieliśmy.
-Nigdy cię tutaj nie zapraszała ? –Cene starał się nie krzywić, kiedy Julian wypuszczał z płuc dym.
-Nie. Miała zostać w Paryżu, ale potem nagle wyjechała. To było jakieś trzy lata temu.
-Czemu wyjechała ?
-Nie wiem –miał wrażenie, że Julian blefuje. Ale może niepotrzebnie wrogo się nastawiał. Sam już nie wiedział, co myśleć o Francuzie.
Czuł wpływ wypitego alkoholu. Ogarnęło go przyjemne uczucie rozluźnienia, które pozwalało inaczej spojrzeć na to niespodziewane spotkanie z Julianem. Zaczął dostrzegać coraz więcej pozytywów, a czarne myśli jakby po kolei się ulatniały. Początkowo trochę się zdziwił. Wypił w końcu tylko kilka łyków, a przecież w ostatnich dniach raczej nie stronił od wysokoprocentowych trunków. Doszedł jednak do wniosku, że to skutek picia na pusty żołądek.
-A wy jak się poznaliście ? –Francuz trzymał w zębach kolejnego papierosa, siłując się z zapalniczką. –Tanie dziadostwo…
-Studiujemy razem. Mam chyba tylko zapałki –wstał, chcąc wyjść po nie do kuchni, ale nagle poczuł, że kręci mu się w głowie. Na szczęście w tym momencie Julianowi udało się jednak odpalić fajkę. Mógł usiąść z powrotem.
-Matmę.
-Skąd wiesz ? –musiał zmrużyć oczy, bo obraz jakby tracił ostrość. „Ile to ma procent ?”-ukradkiem spojrzał na puszkę. Nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek ktoś upił się jasnym Unionem. A już na pewno nie kilkoma łykami…
-Wspominała coś kiedyś, że jak będzie starsza to pobawi się w matematyka –zaśmiał się, ale zabrzmiało to okropnie sztucznie.
Gdyby nie dziwny stan, w którym Cene się znalazł, skojarzyłby pewnie, że Lana zawsze powtarzała, że decyzja, co będzie studiować była zupełnie przypadkowa i w zasadzie dopiero w dniu rekrutacji los padł na ten, a nie inny kierunek. Teraz jednak całą uwagę skupiał na tym, żeby siedzieć prosto.
-Była świetna –to była jedyna w miarę logiczna odpowiedź, jaka przyszła mu teraz do głowy. –A ty, czym się zajmujesz ? –starał się spojrzeć na Juliana ale nie mógł skupić wzroku w jednym punkcie. Z jego koncentracją było coraz gorzej.
-Jestem, hmm… -chyba szukał odpowiedniego słowa –biblistą.
-Kim ? –słuch też płatał mu figle.
-Gościem od Bibli.
-Aaa… -nagle bardzo zachciało mu się siku, ale wiedział, że nie może wstać, bo runie na stolik. To, że w ogóle siedział, wydawało mu się teraz cudem. Obraz już nie tylko był rozmazany. Świat wokół wirował z prędkością światła.
-Źle się czujesz ?

O co on go do cholery pyta ? Najpierw przywozi to podejrzane, choć na szczęście słoweńskie, a nie francuskie, piwo, a potem jeszcze pyta czy się dobrze czuje. Poczuł chęć przywalenia mu tak, jak to zrobił, kiedy Peter zażartował z Lany. Nie wiedział jednak po której stronie dokładnie siedzi Francuz. Zrobił dziwny ruch ręką, a potem nagle obraz się urwał. Czuł tylko, że pada na zimny, szklany blat stolika...



Łapcie Kochani następną dawkę Zaginionej. Niektórzy już wydzwaniają do mnie, pytając o kolejne rozdziały... Wyczuwam pierwsze objawy uzależnienia ;p Rozdział jest króciutki, ale już się biorę za następny, więc spokojnie - będzie na dniach :)
Życzeń świątecznych też jeszcze nie składam.
Do jutra (ew. soboty)!
Buziaki :*

4 komentarze:

  1. Dopiero co zaczęłam czytać i już koniec? Męczysz mnie strasznie :-) ale rozdział jak zawsze świetny, oby wena twórcza trwała =D> brawo i dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  2. mamuniu, wciągnęłam się. zresztą nie pierwszy raz!
    boziu, biedny Cenet, on tam wyzionie zaraz duchaXDDDD co ten Julien może wnieść... chcę już kolejny!:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny...czekam na next....=)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie! Cały dzień czekałam... Rozdział świetny, myślałam że nie da się mnie bardziej wciągnąć w tą historię, ale chyba się myliłam. Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń