Pogoda do dupy. Praca do dupy. Papiery, deszcz. Deszcz, papiery. I
tak od siedmiu dni…
-A niech to wszystko diabli biorą !
Nik Horvat odłożył z głośnym hukiem grubą, zieloną teczkę. Jego
wyraźną irytację było czuć na dobrych kilka kilometrów.
Ostatni tydzień był dla niego pasmem niepowodzeń. Najpierw wysłał
do Lublany nie te raporty, które miał, później pomylił pieczątki z datą na
ważnym piśmie do prokuratury, a na koniec, jakby tego było mało, okazało się,
że kobieta, którą poznał na forum dla wykreślankowiczów, jest transwestytą. A
przecież on, jako przykładny, prawicowy obywatel i na dodatek stróż prawa, nie
mógł sobie pozwolić, żeby ktoś dowiedział się o jego kontaktach z TAKĄ osobą.
Chcąc, nie chcąc musiał więc usunąć swoje konto i grzecznie poprosić Tinę (a
może bardziej jakiegoś Tina), żeby nigdy nikomu nie wspominała (wspominał ?),
że się spotkali. Żenujące…
Oczywiście to wszystko (no może za wyjątkiem spotkania z Tiną) nie
wydarzyłoby się, gdyby ta głupia Kos nie wymyśliła sobie urlopu. No bo w końcu
po to jest na tym komisariacie, żeby go w niektórych obowiązkach wyręczać, a
nie porzucać służbę dla swoich widzi-misiów.
Tak, tak, Eva tłumaczyła mu, że Anna miała chyba słabość do tego
całego Prevca i jego śmierć w jakiś tam sposób się na niej odbiła, ale to tylko
utwierdziło go w przekonaniu, że jest po pierwsze niedojrzała, a po drugie
nieprofesjonalna. On sam nigdy nie pozwoliłby sobie na romans ze świadkiem.
-Nigdy! –powiedział na głos, jak gdyby chcąc przekonać samego
siebie.
-Mogę ?
Nie usłyszał pukania do drzwi. Nie był pewien, czy ma ochotę na
rozmowę z Kos, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, inspektor siedziała już
na drewnianym krześle po drugiej stronie jego biurka i głupkowato się w niego
wpatrywała. „Czego ona ode mnie znowu chce ?”
Nie musiał długo czekać na odpowiedź.
-Zastanawia mnie jedna rzecz – zaczęła. –Dlaczego z prokuratury nie
wpłynął żaden wniosek, kto i kiedy zidentyfikował ciało Clavel ?
-Bo nikt tego nie zrobił. Proste.
Przewrócił oczami. Po co ona dalej drążyła temat tej imigrantki ?
Nie dość, że pewnie wyprowadzała z ich państwa pieniądze, to na dodatek –dałby sobie
za to rękę uciąć –była związana z jakimś alfonsem i po prostu się mu znudziła.
-No dobrze –Kos nie dawała za wygraną. –Ale czy wówczas nie
powinniśmy dostać zawiadomienia o pochowaniu zwłok pod takim nazwiskiem, na jakie
wskazują inni świadkowie ?
-Wniosek przyszedł.
-Słucham ?!
-No przyszedł. Dość dawno. Leży tu gdzieś –wskazał ręką na stos
kartek, które nieposegregowane i w niektórych miejscach oblane kawą, leżały na
dostawce po prawej stronie biurka. –Był bezużyteczny.
Widział, że dziewczyna przygryza ze zdenerwowania dolną wargę i
powoli wciąga i wypuszcza powietrze. Nagle Horvata zainteresowała plama na
ścianie. Wydawało mu się, że wcześniej jej tam nie było… A może była ?
-Komisarzu –Anna tonem głosu zmusiła go, żeby na nią spojrzał. –Czy
nie wydaje się panu, że powinniśmy porozmawiać jak cywilizowani ludzie, którzy,
czy pan tego chce, czy nie, muszą ze sobą pracować ?
-Przecież rozmawiamy –znów przeniósł wzrok na ścianę. Plama była
brązowa. Nie za duża, ale też nie całkiem mała. Na pewno o wiele bardziej
interesująca niż Anna.
-Dobrze. Czy w takim razie mogłabym mieć prośbę ?
-Jaką ? –może to była plama po kawie ? Ale czy kiedykolwiek
zdarzyło mu się wylać tu cokolwiek ? Przecież to Eva zawsze przynosi jego kubek…
Spojrzał z powrotem na Kos.
-Mógłby pan, jeśli już naprawdę nie chce pan pomóc, to chociaż nie
utrudniać mi mojej pracy ?
-Tak, tak. Nie mam czasu.
To jednak musiała być plama po kawie.
-Wychodzę do informatyka. Jakby mnie komisarz potrzebował, to będę
pod telefonem.
-Jasne –widział, że wstaje. Chwila! Co ona przed chwilą powiedziała
? –Siadaj!
-Słucham ? Wydawało mi się, że nie chce się panu ze mną rozmawiać.
-Poczekaj –przebierał nerwowo palcami. Zauważył, że przygląda mu
się ze zmarszczonym czołem. Musiał jakoś wybrnąć z tej sytuacji. –Nie możesz
teraz nigdzie iść.
-Dlaczego ?
-Bo nie możesz i koniec. Nie było cię tydzień i teraz wracasz na
godzinę…
-Jestem od ósmej.
-Nieważne. Wracasz i od razu gdzieś się wybierasz. Papiery na
ciebie czekają.
-Ale to ważne. Znalazłam stronę, na której mogą być
informacje o Kos, ale nie mam do niej dostępu ze Słowenii, a poza tym…
-Anna –udało mu się zabrzmieć na tyle stanowczo, na ile tego
potrzebował. –Tutaj są raporty. I bardzo cię proszę, nalegam wręcz, żebyś zaraz
je wypełniła. No chyba, że podstawowa pensja ci wystarcza...
Widział, jak inspektor zaciska ze złości pięści. Uśmiechnął się w
duchu triumfalnie. Nie mogła mu się przeciwstawić bo dobrze wiedziała, że jej
premia i tak wisi już na włosku po ich ostatnich spięciach. A jakby nie
patrzeć, to czy dostanie te pieniądze czy nie zależało tylko i wyłącznie od
jego dobrej woli…
***
-Co ty
robisz ? –stanęła przed nim, trzymając w ręce czerwoną, kuchenną ścierkę. – Co ty
do cholery robisz ?!
Miał wrażenie, że zaraz rzuci
się na niego i zedrze z niego kurtkę, którą przed chwilą założył. Na razie
robiła to tylko wzrokiem.
Mi wprowadziła się z powrotem,
kiedy tylko w prasie pojawiły się pierwsze doniesienia o śmierci Ceneta i od
tego czasu znowu była przykładną dziewczyną i panią domu. Gotowała, sprzątała,
trzymała za rękę, gdy przyjeżdżali jego rodzice… Przez ten tydzień była milsza
niż kiedykolwiek. A jemu w zasadzie było wszystko jedno. Nie reagował.
Wieczorami kładł się na kanapie, ona spała w sypialni. Jadł zawsze w salonie,
ona – w kuchni. Mijali się bez słowa. Czasem tylko, kiedy po raz kolejny
przeglądał kolorowe szmatławce, porównując informacje zebrane przez
dziennikarzy, przysiadała się do niego, opierała głowę o jego chude ramię,
kładła rękę na kolanie i cicho powtarzała, że go nie zostawi, że go rozumie, że
chce mu pomóc. Nie słuchał jej. I nigdy nie odpowiadał. Ani na słowa, ani na
dotyk.
Miał dość.
-Wyjeżdżam, Mina –powiedział spokojnie,
ale stanowczo.
-Peter… -jej głos zawisł w
próżni. Widział, że jej oczy kierują się raz na niego, raz na stojącą obok
czarną walizkę. Minęło kilka sekund. –Dlaczego ?
Nie sądził, że to będzie aż
takie trudne. Blondynka stała teraz niecałe dwa kroki od niego i, choć starał
się na nią nie patrzeć, kątem oka dostrzegł, że jej niebieskie oczy zachodzą
łzami.
Wiedziała. I on też wiedział…
To nie będzie po prostu kolejny
z wielu jego wyjazdów, do których zdążył już ją przyzwyczaić. Z tego już nie
wróci. Albo inaczej… wróci. Ale już nie do niej.
-Mi…
A przecież kiedyś było im razem
tak dobrze.
Nagle zaczęły powracać
wspomnienia. Przed oczami stanęło mu ich pierwsze spotkanie. To było trzy lata
temu. Przed wylotem na Igrzyska Olimpijskie do Rosji. Strasznie się wtedy
denerwował. Powtarzał sobie w duchu, że nie może nikogo zawieść, że musi być
najlepszy. A widok setek kibiców przed wejściem na terminal nie pomagał. To
przecież głownie dla nich tam leciał, dla nich miał walczyć. Bał się, że okaże
się niewystarczająco dobry, nieprzygotowany… I właśnie kiedy tak siedział,
czekając na odprawę, zobaczył Mi. Stała z grupą stewardes, ubrana w dobrze
skrojony, damski garnitur z logo Słoweńskich Linii Lotniczych. Nie była ani tak
piękna, ani tak zgrabna jak jej towarzyszki, jednak miała w sobie coś, co
przyciągnęło jego wzrok. A później poczuł zapach jej perfum. Słodkie truskawki.
Ale nie takie hiszpańskie, ze szklarni, które można dostać w Mercatorze przez
cały rok. Nie. To był zapach truskawek, które jako dziecko zjadał prosto z
krzaczka, kiedy w upalne wakacje jeździł na wieś do dziadków. Zapach, którego
się nie zapomina…
Kiedy później poczuł go w
samolocie, już wiedział, że to nie przypadek.
-Mi… -powtórzył, ale reszta słów
uwięzła mu w gardle.
-Dlaczego ?! – jej smutek zdążył
już przerodzić się w złość. –Co ja ci takiego zrobiłam ?!
Rzuciła w niego szmatką i
odwróciła się w stronę kuchni.
-Bo jak patrzę na ciebie… –urwał.
Mi zatrzymała się w połowie kroku i po chwili czuł już jak wbija w niego wzrok.
–Bo jak patrzę na ciebie, to widzę te wszystkie lata, podczas których
ignorowałem Ceneta. Czuję, jak bardzo go zawiodłem…
Wypowiadając ostatnie zdanie,
mówił już prawie szeptem. W końcu udało mu się powiedzieć na głos to, co
kłębiło się w jego wnętrzu od kilku dni, a może nawet tygodni. Przyznał się.
Sam przed sobą.
Już na samym początku Mina
stanęła pomiędzy nim a Cenetem. Jednak wina nie leżała ani po jej stronie ani
po stronie jego brata. To Peter nie umiał ich pogodzić. Przez tych kilka lat
nie znalazł kompromisu, którego wszyscy trzej potrzebowali. Wolał zwalić na
kogoś odpowiedzialność. A że akurat Mi była wtedy jego oczkiem w głowie,
odskocznią od sportowego wyścigu szczurów i na dodatek całkiem dobrą kochanką,
która nie miała oporów, by już po pierwszej randce pójść z nim do łóżka, to
Cene stał się kozłem ofiarnym. Wydawało mu się wtedy, że to naturalny bieg
rzeczy, że to najlepsze rozwiązanie. I zamiast starać się łagodzić napiętą
sytuację, tylko ją zaogniał. Rodzinne obiady zawsze kończyły się awanturą, bo
nie potrafił powstrzymać się przed krytykowaniem brata, co wyjątkowo bawiło
jego dziewczynę. A Cene, jak to miał w zwyczaju, nie pozostawał mu dłużny.
Tylko, że zamiast wyżywać się na Peterze, dogryzał Minie. Wtedy Peter był gotów
go za to zabić…
Ale kiedy teraz o tym myślał,
wiele uwag jego brata było niezwykle trafnych. Niestety… Mi nigdy nie była aniołkiem.
Tego akurat był pewien.
-I to niby jest moja wina ? Myślałam, że teraz kiedy go już nie ma…
że my…
-Nie waż się skończyć ! –wiedział, co chciała powiedzieć. Że teraz
już nie będzie „problemu”.
-Będzie nam łatwiej, Peter… -zbliżyła się z powrotem do niego i
położyła mu otwartą dłoń na torsie. –Nie
widzisz tego ?
-Mina – zrobił krok do tyłu i spojrzał jej prosto w oczy. –To ty
jesteś problemem. Ty i twój egoizm.
Dostał w twarz. Poczuł lekkie swędzenie, ale dalej wyzywająco
patrzył na stojącą przed nim, niewiele niższą, kobietę. Nie mógł sobie
pozwolić, żeby ktoś traktował śmierć jego brata jako zrzucenie zbędnego balastu.
Cene był częścią jego życia i zrobił duży błąd, niszcząc te niewidzialną,
braterską nić porozumienia, która była między nimi przed pojawieniem się Miny.
Teraz tego żałował.
-Jesteś dupkiem.
Może faktycznie nim był. Może zasłużył na ten policzek… I może
kiedyś faktycznie ją kochał. A może nie ? Przez ostatnie miesiące łączył ich
tylko sex i wspólne mieszkanie. A historia z kochanką, którą sobie wymyśliła,
była odpowiedzią na próbę pojednania się z Cenetem. Bała się, że straci jego
uwagę. A zainteresowanie jej osobą było jej tak samo potrzebne do życia jak
tlen.
-Do widzenia.
Odwrócił się i zabrał walizkę. Bilet na samolot czekał spokojnie w
kieszeni.
Jak zawsze świetny rozdział, nie mogę doczekać się kolejnego. Mam nadzieję że niedługo nastąpi postęp w dochodzeniu, którego chociaż raz nie będzie utrudniał Horvat.
OdpowiedzUsuńNo Kochana wszystko dla mnie JASNE!! ;-) buzialki
OdpowiedzUsuńJestem :)
OdpowiedzUsuńNo pierdzielca można dostać w takim związku jak Pero z Miną x.x
Ale jeszcze większego czytając część rozdziału z perspektywy Horvata :D Świetnie zarysowałaś tego dupka, możesz być z siebie dumna :D Rozdział świetny, coś mi zaczyna coraz bardziej śmierdzieć ta sprawa. Mam nadzieję, że panna Kos da radę sprawnie ją rozwiązać :)
Tęsknię za Cene ... Chcę go spowrotem!
Życzę dużo weny :*
JA PIEPRZE, JAK MNIE TEN KOMISARZ DENERWUJE. okej, chyba wyrzuciłam z siebie tę całą złość na niego XD ale wyszedł CI idealny typowy samiec, który irrytuje chociażby tym, że oddycha XD
OdpowiedzUsuńale tak trochę dowaliłaś tym końcem związku Miny i Petera.c na pewno to dobrze, może chociaż coś się poprawi w życiu Prevca... a nie, wróć. nic nie zwróci życia Cenetowi... :'< *zanosi się płaczem*
czekam na kolejny! :*
Na taki rozdział czekałam! Niby nic się nie dzieje, a jednak wydarzyło się dużo! W końcu nastąpiła ta chwila i Peter poznał się na Minie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*
No to zacznę od końca :) Peter i Mina, ehh, ale przecież to już wisiało w powietrzu, więc jakoś szczególnie ich rozstanie mnie nie zaskoczyło.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kiedy Cene się pojawi, chociaż wydaje mi się, że pewnie na rękę jest mu fakt, że uznają go za zmarłego ;) Nie wiem co ci tu jeszcze napisać, może zakończę tym, że lubię postać komisarza :) Jakoś tak wyszło. Pozdrawiam serdecznie
Jestem!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieobecność przy poprzednim rozdziale, ale ostatnio nie nadążam z komentowaniem...
No, powiem szczerze, że trochę zaskoczyłaś mnie tym rozstaniem na końcu, chociaż z drugiej strony... już do jakiegoś czasu wisiało ono w powietrzu.
Jestem ciekawa, co dalej wykombinujesz :)
Buziaki :**
A ja dalej czekam na powrót Cene. Już możesz go oddać, naprawdę. 😄
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czekam na kolejny (już mam nadzieję z Cenetem, bo jak nie to dowiem się gdzie mieszkasz..)
Pozdrawiam 😂😂😍😍😍😍
No i dobrze Peter zrobił, że odszedł od Miny. Nie zasługiwała na niego, dlatego cieszę się z takiego obrotu spraw.
OdpowiedzUsuńKomisarzu, ty jesteś jakiś dziwny. Żadne zainteresowanie sprawą, tylko te wykreślanki. Coś jest z nim nie halo, ja to wiem.
Czekam na nowy i pozdrawiam! :)
[nowy rozdział: http://last-goodbyye.blogspot.com/ Zapraszam!]